– Operacje guzów przysadki niosą za sobą niskie ryzyko. Obecnie stosowane metody sprawiają, że są bezpieczne i dają dobre wyniki. Właściwa diagnoza i skuteczne leczenie pozwalają wrócić do wcześniejszego trybu życia – mówi prof. dr hab. n. med. Ryszard Czepko, Ordynator Oddziału Klinicznego Neurochirurgii w Szpitalu Św. Rafała w Krakowie.
27 maja 2021
Czym jest guz przysadki i jakie są jego typowe objawy? Kiedy powinniśmy zgłosić się do lekarza?
Guzy przysadki to przeważnie niezłośliwe nowotwory, które powstają z komórek dokrewnych jej przedniego płata. Przysadka jest zlokalizowana w centrum czaszki, w samym środku głowy. U zdrowego człowieka zajmuje ok. 1-1,5 cm. To centrum dowodzenia gospodarką hormonalną organizmu i dlatego jest dobrze chronione przez naturę za pomocą obramowań kostnych.
Gdy jednak dochodzi do rozrostu patologicznie zmienionych komórek, ta przestrzeń może się powiększać. Mogą powstawać guzy małe do średnicy 1 cm, czyli mikrogruczolaki, albo takie o średnicy powyżej 1 cm do nawet 5 cm – to tzw. makrogruczolaki. W przypadku guzów wolno rosnących, zwiększanie objętości może trwać latami.
Jeśli chodzi o objawy, to przybierają dwie postacie. Pierwsza to nadmierne, patologiczne wydzielanie hormonów i związane z tym symptomy. Druga to coraz większy nacisk na nerwy wzrokowe, co powoduje postępujące zaburzenia widzenia. Czasem oba rodzaje tych objawów występują jednocześnie i skłaniają pacjenta do wizyty u lekarza.
A co jeśli czujemy się dobrze? Możemy czuć się bezpieczni?
Zdarza się, że na pewnym etapie nie ma żadnych objawów. Szacuje się, że ok. 8 do 10 proc. osób ma mikrogruczolaki, które nie dają o sobie znać i są wykrywane przy okazji innych badań, a czasem nawet dopiero przy okazji sekcji zwłok. Nie należy obawiać się przypadkowo wykrytego, nieaktywnego mikrogruczolaka.
Załóżmy, że pacjent zgłosił się do lekarza, otrzymał rozpoznanie. Jak dalej wygląda proces leczenia?
Istnieją metody leczenia zachowawczego, farmakologicznego, czyli po prostu za pomocą tabletek. Całkowite wyleczenie nowotworu przysadki w ten sposób jest możliwe wyłącznie w przypadku guza objawiającego się nadmiernym wydzielaniem prolaktyny, co prowadzi do zahamowania miesiączki i wycieku z piersi. Ta metoda jest skuteczna u wielu pacjentek. Natomiast w przypadku innych gruczolaków, na przykład związanych z nadprodukcją hormonu wzrostu (somatotropiny), ACTH, czy TSH leczenie farmakologiczne ma znaczenie przeważnie wspomagające. Okresowo zmniejsza wydzielanie danego hormonu, ale i tak konieczne jest leczenie operacyjne. Należy pamiętać, że około 50 proc. makrogruczolaków przysadki jest nieaktywnych hormonalnie i w takich przypadkach także niezbędna jest operacja, gdyż powodują one zaburzenia widzenia. Plus takiej metody jest taki, że poprawa wzroku następuje natychmiastowo.
Dla większości z nas informacja o konieczności przeprowadzenia operacji mózgu jest przerażająca. Czy możemy uspokoić pacjentów, że dzięki zaawansowaniu medycyny, to w pełni bezpieczna procedura?
Mogę zapewnić, że dzięki stosowanym metodom są to operacje niskiego ryzyka. Mniej więcej 25-35 lat temu nastąpiła gwałtowna poprawa ich bezpieczeństwa. Stało się to dzięki rozpowszechnieniu techniki usuwania guzów nie przez otwarcie czaszki, ale od dołu przez przewód nosowy i zatokę klinową, co pozwala nam się dostać do siodła tureckiego, gdzie znajduje się gruczolak. W ten sposób można zoperować nawet do 95% pacjentów z guzami przysadki. Powikłania zdarzają się bardzo rzadko, a cały proces przebiega w krótkotrwałym znieczuleniu ogólnym. Wykorzystuje się do niego mikroskop operacyjny, który dzięki trójwymiarowemu obrazowi, pozwala nam rozróżnić guza i bezpiecznie go usunąć z zachowaniem nienaruszonych struktur nerwowych i naczyniowych. Inny sposób to operacja z użyciem endoskopu, gdzie zmiany widzimy na monitorze w jakości HD. Obie techniki nieco są różnią, ale w obu pokonujemy taką samą drogę, a wyniki są porównywalne i równie wartościowe. Co najważniejsze: w większości przypadków efektem jest wyleczenie.
Czy pacjent, który przejdzie całą ścieżkę leczenia może czuć się spokojny, czy też może spodziewać się przerzutów lub remisji choroby?
Guzy przysadki nie dają przerzutów. Czasem natomiast można obserwować odrost guza albo powiększanie się jego resztek. W takiej sytuacji pacjent przez kilka lat jest pod stałą kontrolą ambulatoryjną, neurologiczną i endokrynologiczną. To pozwala nam wykryć niepokojące zmiany w odpowiednim czasie i jeśli są do tego wskazania, ponownie przeprowadzić zabieg albo nawet dwa.
A co z osobami, które szczęśliwie nie mają podobnych komplikacji? Czy mogą odetchnąć z ulgą, czy w ich przypadku regularne badania także są konieczne?
Zalecamy, aby przez pięć lat po operacji regularnie – raz na rok, raz na dwa lata – wykonywały rezonans magnetyczny z kontrastem. Dzięki temu możemy sprawdzać czy sytuacja jest stabilna. To jest rozsądny okres z punktu widzenia bezpieczeństwa onkologicznego, który pozwala wykluczyć zagrożenia.
Jak zachowują się pacjenci, którzy dowiadują się, że mają guza przysadki? Czy od razu szukają pomocy, czy też odpychają od siebie tę myśl, odsuwając jednocześnie proces leczenia?
Kiedy jest już rozpoznanie, bardzo rzadko się zdarza, żeby ktoś nie chciał się zgodzić na zaproponowane leczenie. Raczej nie dochodzi do odwlekania go w czasie. Inną kwestią jest niewłaściwa diagnoza. Zdarza się tak na przykład przy guzach związanych z nadprodukcją hormonu wzrostu. Na pierwszy rzut oka widać, że zmienił się wygląd pacjenta: dochodzi do akromegalii, objawiającej się, m.in. zwiększeniem obrysów twarzy, żuchwy, nosa, czy przerostu dłoni, a mimo tych typowych objawów u pacjentów mylnie rozpoznawane są zmiany stawowe. To oznacza nieodpowiednie leczenie. Takie sytuacje obserwuję nie tylko w Polsce, ale też za granicą także jest to powtarzany błąd.
Czy pacjenci po usunięciu guza przysadki mózgowej mogą wrócić do normalnego życia: intensywnie pracować, uprawiać sport, jeździć na wyprawy? Czy też muszą radykalnie zmienić tryb funkcjonowania i bardziej się oszczędzać?
Zdecydowanie mogą robić to, co wcześniej. Z reguły pobyt w szpitalu trwa od 2 do 4 dni. Potem pacjent najczęściej ma miesiąc zwolnienia lekarskiego, bo operacja – mimo że mało inwazyjna – jest dużym przeżyciem. Następnie zgodnie z zaleceniami musi stawiać się na kontrole endokrynologiczne, przyjmować leki poprawiające wydajność hormonalną albo nie – w zależności od stanu hormonalnego przysadki.
Na forach internetowych można znaleźć wypowiedzi pacjentów, że po operacji guzów przysadki cierpią na zanik smaku i węchu. Czy takie skutki uboczne są częste, czy to raczej promil przypadków?
Przy prawidłowo przeprowadzonej operacji przezklinowej takie objawy nie powinny występować. Może się to natomiast zdarzyć w przypadku operacji przez otwarcie czaszki, jeżeli zajdzie taka konieczność. Należy pamiętać, że choć usuwanie guza jest procedurą dobrze znoszą przez pacjentów, po stronie lekarzy wymaga dużego doświadczenia, właśnie po to, żeby eliminować skutki uboczne. W miarę upływu lat neurochirurg redukuje liczbę powikłań, uzyskując powtarzalnie dobre wyniki dzięki nabytemu doświadczeniu. Dlatego przestrzegam przed zgłaszaniem się na operację tam, gdzie jest ich przeprowadzanych tylko kilka rocznie. W Szpitalu Św. Rafała mamy w tym okresie ok. 30-40 – realizujemy je w ramach pakietu onkologicznego. Dzięki temu leczenie jest w pełni refundowane i prowadzone w trybie bezkolejkowym. Jesteśmy przygotowani na więcej i na to, by pomagać jeszcze większej liczbie pacjentów.
Prof. dr hab. n. med. Ryszard Czepko, specjalista neurochirurg i neurotraumatolog, ordynator Oddziału Klinicznego Neurochirurgii Szpitala Św. Rafała. Zajmuje się neurochirurgią naczyniową i onkologiczną mózgu oraz neurochirurgią kręgosłupa. W leczeniu pacjentów wykorzystuje nowoczesne metody leczenia, w tym techniki mikrochirurgiczne i małoinwazyjne. Odbył liczne staże i kursy szkoleniowe w wiodących ośrodkach na świecie (m.in. w Utrechcie, Hanowerze, Freiburgu i Montrealu). Przez 34 lata swojej działalności praktycznej i naukowo-badawczej w oddziałach neurochirurgicznych przedstawiał swoje dokonania na ponad 150 sympozjach i kongresach w kraju i za granicą. Członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Neurochirurgów. Członek Europejskiego Związku Towarzystw Neurochirurgicznych (EANS).