Zawód pielęgniarka: kompetencje, nieustanny rozwój i empatia

– Praca w pielęgniarstwie wymaga ciągłego zdobywania nowych umiejętności. Konieczna jest także empatia do drugiego człowieka – bez tego nie da się w tym zawodzie funkcjonować. Inna nieodzowna cecha to odporność psychiczna. To kluczowe pojęcia w tej profesji – mówi Iwona Kazek, pielęgniarka zarządzająca w Szpitalu św. Rafała w Krakowie i pełnomocnik ds. badań klinicznych Grupy Scanmed.

Większość z nas podziwia pielęgniarki. Jednak tak naprawdę nie do końca mamy świadomość, na czym polega ich praca. Jaki jest zakres Waszych codziennych obowiązków?

Iwona Kazek: – Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że zespół pielęgniarski stanowi największą część personelu medycznego w szpitalu. To aż ok. 70 proc. pracowników. Tymczasem w społeczeństwie ciągle pokutuje mit, nierzadko podsycany też przez media, że pielęgniarki nie mają dużej wiedzy, a ich głównym zadaniem jest realizacja zaleceń lekarskich. Ich rola jest spychana na dalszy plan. W rzeczywistości to samodzielni specjaliści z wysokimi kompetencjami.

W Grupie Scanmed zawsze podchodzimy do pacjenta kompleksowo i budujemy zespół terapeutyczny, w którym równie istotne znaczenie ma lekarz, jak i pielęgniarka. Bez ich współpracy nie można mówić o skutecznych działaniach. Rola lekarzy oraz zakres ich odpowiedzialności są ogromne i w żaden sposób ich nie umniejszam. Należy jednak pamiętać, że lekarze nie są cały czas na oddziale, bo np. przeprowadzają zabiegi i są wzywani dopiero, gdy zachodzi potrzeba interwencji. Opiekę nad pacjentem w większości czasu sprawuje pielęgniarka, dlatego ta kooperacja jest niezbędna.

Jakie są Wasze uprawnienia?

Zgodnie z rozporządzeniem stopień samodzielności pielęgniarki jest różny w zależności od specjalizacji i specyfiki oddziału. Pielęgniarka przyjmując pacjenta stawia diagnozę pielęgniarską i rozpoznaje pierwsze problemy. Kiedy na przykład pacjent na kardiologii zgłasza ból w klatce piersiowej, to ona pierwsze zobowiązana jest  wykonać  EKG, sprawdzić parametry ,czy dzieje się coś niepokojącego i zgłasza lekarzowi pierwsze spostrzeżenia. Musi też znać podstawowe zaburzenia akcji serca. Podobnie jest na chirurgii czy ortopedii, gdzie lekarze często są zajęci na bloku operacyjnym to ona musi dokonywać pierwszej weryfikacji stanu zdrowia i podejmuje pierwszą interwencję.

Pielęgniarki anestezjologiczne, pracujące na oddziałach o najwyższym standardzie opieki pielęgniarskiej, sprawują opiekę nad pacjentami krytycznie chorymi i obsługują skomplikowaną aparaturę medyczną. Towarzyszy im  dynamizm zmian w stanie pacjentów i konieczność bardzo szybkich i sprawnych interwencji.

To w dużej mierze na podstawie dokumentacji prowadzonej przez pielęgniarki, które cały czas obserwują pacjenta, podejmowane są działania. Każdy lekarz z wieloletnim stażem pracy doskonale wie, że bez dobrej pielęgniarki na oddziale, nie ma właściwej opieki nad pacjentem.

Jak wygląda proces kształcenia przyszłego personelu pielęgniarskiego?

W 1996 roku zlikwidowano licea medyczne. Od tej pory kształcenie odbywa się na poziomie uczelni. Przez jakiś czas funkcjonowało jeszcze coś takiego jak studium medyczne, ale to także przestało istnieć. Od kilkunastu lat pielęgniarki kończą studia wyższe i mało która pozostaje na poziomie licencjatu. Większość zdobywa tytuł magistra. Dodatkowo, o czym rzadko się mówi, pielęgniarki często uzyskują także specjalizację. Zgodnie z wymogiem ministerialnym niezbędne są do tego minimum 2 lata stażu pracy w zawodzie, ukończone kursy kwalifikacyjne a długą naukę wieńczy trudny egzamin państwowy.

W jaki sposób Szpital św. Rafała włącza się w proces edukacyjny?

Jeśli chodzi o wspieranie kształcenia kadry pielęgniarskiej to robimy to na wielu etapach, współpracując z różnymi ośrodkami, m.in. Krakowską Akademią im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Korzystają z tego adeptki zawodu nie tylko ze stolicy Małopolski, ale też z innych miejscowości. 3 pielęgniarki oddziałowe z naszego szpitala: z oddziałów kardiologii, anestezjologii i intensywnej terapii oraz neurochirurgii są nauczycielami akademickimi. W naszym szpitalu prowadzimy także zajęcia praktyczne i od dawna realizujemy programy ministerialne, m.in. „Motywacyjny program rozwoju dla studentów i absolwentów kierunku pielęgniarstwo w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój 2014-20”. Projekt rozwinął swój zakres i opieka mentorska jest sprawowana również nad osobami, które już skończyły studia, dzięki czemu nie są pozostawione same sobie. Szpitale deklarują chęć ich zatrudnienia, a absolwenci otrzymują na 2 lata tutora, czyli opiekuna pracy, który jest odpowiedzialny za ich wprowadzenie i uczenie ich na oddziale. Dodatkowo mogą korzystać ze specjalistycznych szkoleń, których dawniej nie było. Od wielu lat współpracujemy także w z firmą Talmed, która prowadzi kształcenie podyplomowe w ramach specjalizacji ze wszystkich obszarów, m.in. pielęgniarstwa kardiologicznego, anestezjologicznego i intensywnej terapii, ale też kursy kwalifikacyjne i specjalistyczne.

Od długiego już czasu, podobnie jak cały sektor ochrony zdrowia, borykamy się z brakami kadry medycznej. Pielęgniarek nie ma, a te młode, które jeszcze chcą dołączyć do zawodu, stawiają na miejsca, gdzie ta praca jest łatwiejsza niż w szpitalu. Bardzo ciężko obecnie utrzymać zespół i powinniśmy myśleć o tym systemowo.

Czy ukończenie studiów i różnych kursów wystarczy, żeby poradzić sobie w tym zawodzie?

Konieczna jest praktyczna wiedza i doświadczenie. Obecnie pielęgniarki mają do dyspozycji doskonałą bazę dydaktyczną, m.in. studia symulacji, czy specjalistyczne fantomy – kiedyś takie rozwiązania pozostawały poza naszym zasięgiem. Jednak nawet wiedza zdobyta na praktykach to wciąż niewielki procent umiejętności, który pozwala na to, żeby pielęgniarka mogła zacząć pracować na oddziale. Zwłaszcza jeśli jest niezwykle wymagający jak kardiologia, czy intensywna terapia. Dziewczynom, które zaczynają swoją drogę zawodową w poradni, czy prywatnej placówce trochę w roli pielęgniarki, ale też trochę rejestratorki, jest później ciężko się odnaleźć. Nie zdobywają wystarczającej wiedzy, która pozwoli im pracować w szpitalu.

Czy zakres merytoryczny zajęć dobrze odpowiada na wymogi współczesnego sektora ochrony zdrowia?

Od długiego czasu już podejmujemy działania, żeby zmodyfikować sposób kształcenia pielęgniarek. Rozmawiamy na ten temat z Akademią im. Frycza Modrzewskiego i mamy podobne zdanie. Jako rada społeczna wystosowaliśmy w tej sprawie wniosek do ministerstwa. Program nauki nie zmienia się od lat, podczas gdy zupełnie inna jest rzeczywistość, w której funkcjonujemy. Założenia dydaktyczne nie są do niej przygotowane. Zakładają np. przygotowanie do pracy fizjoterapeutycznej w sytuacji, gdy fizjoterapeuta stał się samodzielnym zawodem i pielęgniarki wcale się tym na oddziałach nie zajmują. Bardzo dużo miejsca poświęca się też internie, ale już zakres dotyczący kardiologii interwencyjnej jest bardzo wąski. Wynika to z faktu, że kiedy powstawał program, kardiologia inwazyjna w ogóle wtedy nie istniała,praktykowało się jedynie leczenie zachowawcze. Brak tych zagadnień jest dużym błędem, szczególnie, że choroby układu krążenia stanowią w naszym społeczeństwie wiodącą rolę.

Wykonujecie bardzo trudny i wymagający zawód. Często jesteście świadkami naprawdę dramatycznych sytuacji i macie nieustanny kontakt z ludźmi, co bywa wyczerpujące. Czy w Pani ocenie byłaby wskazana fachowa pomoc, która pozwoliłaby się uporać z emocjami personelowi pielęgniarskiemu?

Jeśli chodzi o wsparcie psychologiczne to coś, czego naprawdę brakuje. Obserwuję, że wypalenie zawodowe dotyka coraz młodsze osoby. Zdarza się, że już po dwóch latach w zawodzie ktoś stwierdza, że jest za ciężko. Generalnie jesteśmy społeczeństwem coraz słabszym psychicznie i w pielęgniarstwie także to widać. Trzonem naszego zawodu są starsze pielęgniarki. Młodzież na pewno ma większą umiejętność lepszego dbania o siebie w czasie wolnym, z zachowywaniem balansu między życiem prywatnym a zawodowym. Natomiast jest też mniej odporna i znacznie częściej traci zapał. Tym bardziej, że pielęgniarki są na pierwszej linii frontu. Społeczeństwo jest coraz bardziej roszczeniowe, coraz łatwiej i chętniej mówi o tym, co mu się nie podoba, nawet jeśli nie zawsze jest to zależne od nas. Dlatego myślę, że praca psychologiczna powinna obejmować nie tylko pacjentów, ale również personel.

Pielęgniarstwo to bardzo sfeminizowany zawód. Czy w ostatnich latach zauważalnie przybywa panów gotowych podjąć się tej ciężkiej pracy?

Na pewno mężczyzn jest więcej niż dawniej. W naszym szpitalu mamy 15 pielęgniarzy, co patrząc na statystyki, jest całkiem dobrym wynikiem. Jednak nie da się ukryć, że to nadal nie jest zawód popularny wśród panów, którzy chętniej wybierają pracę ratownika medycznego lub lekarza.

Jakie cechy osobowości warto posiadać, żeby zostać pielęgniarką lub pielęgniarzem?

Niezbędna jest chęć nieustannego rozwoju. Praca w pielęgniarstwie nie polega na tym, że się człowiek czegoś nauczy i może spokojnie zakończyć edukację na tym etapie. Trzeba ciągle zdobywać nowe umiejętności. Konieczna jest także empatia do drugiego człowieka – bez tego nie da się w tym zawodzie funkcjonować. Inna nieodzowna cecha to odporność psychiczna. Nie jest to łatwe zajęcie, bo jesteśmy nieustannie świadkiem  między innymi procesu zgonów pacjentów.

To pokazuje jak wiele kompetencji jest ważnych w pielęgniarstwie. Dlatego bardzo nie lubię stereotypu pielęgniarki, która jest ładna, miła, ale niewiele wie. W mojej ocenie trzy kluczowe kwestie dla tego zawodu to: podnoszenie kompetencji, nieustanny rozwój i empatia.

Co mimo wszystkich wyzwań i trudów, przysparza Pani największej satysfakcji w pracy?

Dużą radość daje mi to, jak coś się uda. Zawsze pracowałam na tych trudnych oddziałach: na intensywnej terapii, czy kardiologii, gdzie pacjenci są w ciężkim stanie, często na granicy życia i śmierci. Kiedy w podobnej sytuacji następuje pozytywny przełom, daje mi to niesamowitą satysfakcję z pracy. Podobnie jak wdzięczność i szczęście okazywane przez bliskich tej osoby.

Bardzo napędza mnie też fakt, że ciągle uczę się czegoś nowego, rozwijam zakres swoich kompetencji iwiedzy. Natomiast z punktu widzenia pielęgniarki zarządzającej szpitalem jestem dumna, że zbudowałam fajny zespół, który ze sobą współpracuje. Zawsze podkreślam w rozmowach z pielęgniarkami oddziałowymi, że są gospodyniami tych miejsc i to od nich w ogromnej mierze zależy, jak wygląda tam codzienna praca i pobyt.

Iwona Kazek jest pielęgniarką zarządzającą w Szpitalu św. Rafała w Krakowie oraz pełnomocnikiem ds. badań klinicznych Grupy Scanmed, która jest właścicielem placówki. Ukończyła studia na kierunku pielęgniarstwo, specjalizację z pielęgniarstwa kardiologicznego oraz studia podyplomowe na kierunku Badania Kliniczne i Biomedyczne Badania Naukowe na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. W tym roku za cel stawia  sobie obronę  pracy magisterskiej  kierunku Prawo w zarządzaniu w  Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Posiada również uprawnienia pedagogiczne.

Grupa Scanmed wspiera Przyjaciół z Ukrainy

Jako reprezentant sektora medycznego, którego misją jest ochrona życia i zdrowia ludzkiego, zdecydowaliśmy się zaangażować w systemową pomoc dla obywateli Ukrainy. Na początek przekazujemy z naszych zasobów niezbędne materiały medyczne, m.in. opatrunki, środki pielęgnacyjne.

 Od kilku dni z ogromnym niepokojem, a jednocześnie z nadzieją i podziwem wobec bohaterskiej postawy, śledzimy wstrząsające wydarzenia na Ukrainie. Nikt nie może pozostać obojętnym na dramat, który rozgrywa się tuż za naszą granicą i boleśnie doświadcza naszych przyjaciół, nasze rodziny, współpracowników i sąsiadów.

Jako reprezentant sektora medycznego, którego misją jest ochrona życia i zdrowia ludzkiego oraz przeciwdziałanie cierpieniu, powinniśmy, a jako Grupa mamy obowiązek zaangażować się w systemową pomoc dla obywateli Ukrainy.

Na początek Grupa Scanmed przekaże z własnych zasobów niezbędne materiały medyczne, m.in. opatrunkowe, środki pielęgnacyjne oraz sprzęt jednorazowy (m.in. kaniule, przyrządy do przetoczeń, igły/strzykawki, inne). Będziemy je dystrybuować w Polsce i na Ukrainie w ramach współpracy z samorządami oraz sprawdzonymi i cenionymi podmiotami pozarządowymi, takimi jak Caritas.

Bardzo istotne jest to, żeby przekazane przez nas wsparcie odpowiadało na realne potrzeby naszych Przyjaciół. Dlatego w ramach naszej firmy powołaliśmy zespół ds. koordynacji wsparcia, w skład którego wchodzą osoby z departamentu medycznego i administracyjnego.

Chcemy także pomagać osobom, które już dotarły do Polski. Nasze placówki medyczne zgodnie z wytycznymi NFZ przyjmują wszystkich potrzebujących konsultacji medycznej. Chcemy jednak zrobić więcej, wsłuchując się bezpośrednio w potrzeby, które bywają różne w zależności od miasta, czy regionu. Dlatego w placówkach Grupy Scanmed powołamy koordynatorów, który na bieżąco będą zbierać lokalne potrzeby.

Ukraino: Ми з Вами! My z Wami!

#freeukraine #standbyukraine

Małoinwazyjna endoprotezoplastyka biodra: szansa na szybszy powrót do sprawności

Dzięki zabiegowi przeprowadzanemu z dostępu przedniego (DAA direct anterior approach), pacjent może zacząć próbować chodzić nawet tego samego dnia. Zastosowanie metody nie wymaga przecinania mięśni. – Przecinamy jedynie skórę oraz powięź, a mięśnie rozchylamy podobnie jak rozchylamy żaluzje, żeby zobaczyć co jest za oknem. Po osadzeniu protezy, mięśnie puszczamy, podobnie jak wspomniane żaluzje, które wracają na swoje miejsce – mówi dr n. med. Tomasz Pardała z Oddziału Klinicznego Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu Szpitala św. Rafała w Krakowie.

Kiedy konieczne jest przeprowadzenie zabiegu endoprotezoplastyki biodra?

Dr n. med. Tomasz Pardała: Najczęstszym wskazaniem są zaawansowane zmiany zwyrodnieniowe, generujące olbrzymie dolegliwości bólowe pacjenta. Łączy się to również z dużą dysfunkcją ruchu znacznie obniżającą jakość życia. Dominują pacjenci starsi wiekiem, ale sam problem może dotyczyć również osób młodszych, u których zmiany zwyrodnieniowe są wtórne w stosunku do innego problemu medycznego. To mogą być zarówno 20. jak i 40-latkowie. Oczywiście oczekiwania pacjentów młodszych są o wiele wyższe i wiążą się z chęcią normalnej aktywności życiowej ze sportem włącznie. Ważne jest zatem, żeby implanty dopasowane były do oczekiwań ruchowych pacjenta. Niestety, medycyna nie potrafi dostarczyć rozwiązań materiałowych, które sprostałyby oczekiwaniom 30-latka i wystarczyły do końca jego dni. Niemniej możemy zaproponować tym pacjentom najbardziej wytrzymałe materiały, dające największą szansę na bezawaryjny okres użytkowania.

Od jakich czynników zależy wytrzymałość protezy?

Należy pamiętać, że standardowo proteza stawu biodrowego składa się z czterech elementów. Trzpień udowy zanurzony jest w kości udowej, a panewka w miednicy. Oba wytwarzane są z tytanu i zwykle nie podlegają zużyciu. Kolejne dwa elementy są kluczowe. Głowa nakładana jest na trzpień, a wkładka wkładana do panewki. Ruch w stawie odbywa się właśnie między głową a wkładką. Gdzie ruch tam i tarcie oraz zużycie materiału. Dlatego też rodzaj materiału, z którego zrobiona jest głowa oraz wkładka panewki, jest kluczowy. Przyjmuje się, że najbardziej wydolnym rozwiązaniem jest głowa ceramiczna oraz wkładka ceramiczna. Na drugim biegunie wytrzymałości są głowa metalowa oraz wkład plastikowy (polietylen). Mamy również rozwiązania pośrednie.

Na czym polegają główne korzyści dla pacjenta z przeprowadzenia zabiegu endoprotezoplastyki z dostępu przedniego?

Pacjenci często pytają, co dla mnie będzie najlepsze. Trudno pacjentowi podjąć merytoryczną dyskusję, a tym bardziej doradzać lekarzowi. Elementy, które wpłyną na finalny efekt są dwa. Rodzaj protezy i materiał, z którego jest zrobiona oraz sposób przeprowadzenia operacji. Pojęcie, które jest konieczne do zrozumienia tego zagadnienia to sformułowanie „odsetek rewizji”. Oznacza to, jak często musimy pacjenta po wszczepieniu protezy ponownie operować. Oczywiście im ten odsetek mniejszy, tym dane rozwiązanie lepsze. Protezę stawu biodrowego możemy wszczepić rozcinając tkanki pacjenta od przodu, od boku oraz tyłu. Upraszczając: im bardziej do tyłu, tym więcej należy przeciąć, aby dostać się do środka. Stosując dostęp przedni nie ma potrzeby przecinania jakiegokolwiek mięśnia, w przeciwieństwie do dostępu bocznego lub tylnego. W dostępie przednim przecinamy jedynie skórę oraz powięź, a mięśnie rozchylamy podobnie jak rozchylamy żaluzje, żeby zobaczyć co jest za oknem. Po osadzeniu protezy, mięśnie puszczamy, podobnie jak wspomniane żaluzje, które wracają na swoje miejsce. Dzięki temu nie ma potrzeby zszywania przeciętych mięśni jak to ma miejsce w innych dostępach operacyjnych.

Czy sposób dostępu w trakcie zabiegu ma znaczenie dla pacjenta?

Oczywiście można zapytać samego siebie, czy kiedy mam do wyboru, aby mi coś przecięto czy nie, to jaką opcję wybieram. Każdy musi sam udzielić tej odpowiedzi. Natomiast podchodząc do tej kwestii naukowo, możemy posługiwać się wspomnianym wcześniej odsetkiem rewizji. W przypadku dostępu przedniego, odsetek rewizji jest niższy z powodu mniejszego ryzyka infekcji i zwichnięcia protezy, co wynika prawdopodobnie z krótszego czasu operacji oraz łatwiejszej orientacji chirurga w przestrzeni trójwymiarowej. Dla początkujących chirurgów sam dostęp technicznie może być bardziej wymagający i prawdopodobnie dlatego może generować w ich rękach większe ryzyko obluzowań oraz złamań. Dlatego też z pewnością lepsze będzie przeprowadzenie operacji w sposób dla chirurga komfortowy, techniką, w której jest przeszkolony, aniżeli eksperymentowanie z techniką mniej znaną. 

Osobiście jestem zwolennikiem przedniego dostępu z wskazanych przeze mnie wcześniej powodów. Umożliwia on również pionizację pacjentów oraz chodzenie w dniu operacji lub dnia następnego. Wyjątkowo rzadko istnieje potrzeba przetaczania krwi. Całość umożliwia wypisanie pacjenta do domu w pierwszej-drugiej dobie po operacji.

Czy dostęp przedni to nowa technika?

Faktycznie w niektórych mediach dostęp przedni jest prezentowany jako odkrycie lub przełom w ortopedii. Na świecie oraz w Polsce stosowany jest jednak od wielu lat. Również przeze mnie. Ponieważ technicznie jest bardziej wymagający, jest też mniej popularny. Jednak coraz chirurgów w różnych ośrodkach ortopedycznych zmienia swoją technikę na dostęp przedni i nie chce już wracać do poprzedniej. Gdy już opanujemy tą technikę, nie chcemy innej.

Czy każdy lekarz może wykonać tę procedurę?

Do przeprowadzenia operacji z dostępu przedniego konieczne jest stosowne przeszkolenie oraz odpowiednie narzędzia operacyjne, które zdecydowanie ułatwiają tę operację, a w niektórych przypadkach są niezbędne. Rodzaj stołu operacyjnego również ma tu znaczenie. Niemniej najważniejszy jest zwykle element ludzki. Nie należy zapominać również o właściwej współpracy pomiędzy chirurgiem a anestezjologiem na sali operacyjnej,  a później już w oddziale z zespołem rehabilitacyjnym. Jeśli do tego dodamy odpowiednią motywację oraz zrozumienie problemu przez pacjenta, otrzymamy wyśmienity wynik całości. Na koniec dodam, że niestety niezależnie od dostępu operacyjnego, rodzaju protezy oraz wyszkolenia zespołu pozostają wciąż te same problemy dotyczące protez stawu biodrowego. Są to przede wszystkim ryzyko infekcji,  obluzowania implantu oraz jego zużycia. Nie należy o nich zapominać.

Kto może skorzystać z tej metody? Czy jest dostępna dla każdego pacjenta?

Teoretycznie tak, ale oczywiście pewne typy sylwetki oraz sposób umięśnienia ułatwiają lub też utrudniają to zadanie. Mężczyźni z dużą masą mięśniową z pewnością wymagają większych umiejętności od chirurga, podobnie jak i pacjenci otyli. Decyzją chirurga jest, czy poradzi sobie z takimi warunkami anatomicznymi, co  wiąże się z koniecznością większego wysiłku operacyjnego oraz większej sprawności manualnej. Niemniej my staramy się pomóc każdemu pacjentowi, proponując dostęp przedni (DAA – direct anterior approach)

Panie doktorze, a co Pana pacjenci robią już po operacji? Jak funkcjonują?

Większość z pacjentów żałuje… że tak późno się zdecydowała na operację i że tak długo cierpiała. Bynajmniej nie namawiam tutaj do jak najszybszej operacji, bo jest to nieco bardziej skomplikowane, ale stwierdzenie to pokazuje jaką ulgę w cierpieniu i poprawę funkcji możemy pacjentowi dostarczyć. Operacja wszczepienia protezy stawu biodrowego jest jedną z tych operacji, która faktycznie zmieniła oblicze ortopedii i wniosła do współczesnego społeczeństwa mnóstwo komfortu i uśmiechu na twarzach pacjentów. Wcześniej byliśmy skazani na ból. Docelowo po operacji zalecamy środki ostrożności, aby unikać ryzyka urazu i na przykład złamania kości udowej w okolicy protezy. Pacjenci w starszym wieku zwykle stosują się do tych zaleceń. Młodsi pacjenci dla odmiany przesyłają mi pozdrowienia z meczu tenisa, koszykówki albo stoku narciarskiego… Na razie żaden jeszcze niczego nie złamał, choć jak powiedziałem, nie są to rekomendowane aktywności. Rozumiem jednak takie podejście od czasu, gdy pacjent lat trzydzieści kilka powiedział mi „doktorze, drugi raz nie będę miał trzydzieści lat i chcę to wykorzystać, nie chcę teraz myśleć  o emeryturze”. Tak więc każdy pacjent sam znajduje swój złoty środek komfortu oraz aktywności fizycznej, którą chce podjąć już po operacji wszczepienia protezy. Ufamy, że przedni dostęp to ułatwia.

Dr n. med. Tomasz Pardała, specjalista ortopeda w Polsce i Wielkiej Brytanii, doktor nauk medycznych, kierownik Kliniki Ortopedii Wydziału Lekarskiego i Nauk o Zdrowiu w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, z siedzibą w Szpitalu Św. Rafała w Krakowie. Specjalizuje się w leczeniu dużych stawów: barku, biodra i kolana, gdzie wykonuje USG oraz pełny zakres operacji. W szczególności operacje artroskopowe, operacje ratujące przed wszczepieniem protez stawów, jak również operacje wszczepiania tych protez.  Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie obronił pracę doktorską. Doświadczenie zawodowe zdobywał w Polsce i za granicą (Anglia, Szkocja).

E-sklep Umów wizytę top